Brakowało mi jakiejś nowości od tej dwójki. Tęskniłam za klimatem ksiazek pisanych w duecie Vi i Penelope. Miałam wysokie wymagania, a „Well played” podołało. Ale co tu mogło pójść zle? Uwielbiam ich romanse a już po opisie wnioskowałem, ze książka mi się spodoba.
I tutaj pierwsza sprawa: opis na szczęście nie zdradza zbyt wiele i czytając przeboje Presley i Leviego niejednokrotnie byłam zaskoczona. Owszem, wspólnie zamieszkają przez chwilę w zajeździe, ale miałam wrażenie, ze dość szybko sytuacja między mimi zaczęła sie klarować, ale w sumie po to, by potem jeszcze bardziej się skomplikowac! Polubiłam obydwie główne postacie. Levi z początku był okropnym bucem, ale dość szybko się przekonał, ze nie zawsze to, co o kimś słyszymy jest prawdą. Od razu złapał u mnie plus na stosunki ze swoim bratankiem, Alexem, który wręcz łaknął jego obecności w swoim życiu. A stosunki Millera z Presley? Mistrzostwo. Początkowe hate-love dość szybko zaczęło przeradzać się w ukradkowe pełne napięcia spojrzenia a chemia między nimi była widoczna dla wszystkich w okół, co nie było dla nich zbyt dobre.
Autorki nie bały się komplikować życia bohaterom. Wiszące nad tą dwójką widmo rozpoczęcia sezonu przez Leviego i wyjazd nie były jedynymi problemami, z którymi musieli się zmierzyć.
Czytajcie, będzie namiętnie, chwilami boleśnie, czasem i zabawnie, ale wierzcie mi, nie zawiedziecie się.