Tylko Gabriela Gargaś ma taką zdolność pisania książek skrajnie życiowych i w tworzenia bohaterek tak bardzo bliskim czytelniczkom, że nie sposób się z nimi nie utożsamiać, a co za tym idzie wchodzić w ich buty i dywagować na temat podejmowanych przez owe bohaterki decyzji.
W „Zanim wstanie dla nas słońce” po raz kolejny autorka wciągnęła czytelniczki w niezwykle emocjonalny wir dramatów, złych decyzji, rozpaczy, i łez. Tym razem stawia przed nami Stefanię, kobietę tak zwyczajną jak każda z nas. Kochająca męża i córkę, lubiąca swoją pracę (co przecież nie jest takie oczywiste), położną z dużym doświadczeniem i wielką dozą empatii, kobietę lubianą i szanowaną, która wiedzie zwyczajne, proste życie.
Ta sztampowa kobieta odkrywa w pewnym momencie życia, że jest ktoś dla kogo ona stała się kimś więcej niż koleżanką z pracy i wyłamuje się z tego schematu w którym żyje, by dać upust własnym dążeniom i potrzebom. Konsekwencje decyzji, które Stefania podjęła są delikatnie mówiąc, skomplikowane i nie dotyczą tylko niej samej. Autorka postawiła przed nami Stefanię by ją osądzić, ale powtarzając za klasykiem „kto z nas jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień” i nie chodzi tu bynajmniej o to, że wszyscy zdradzamy, ale o to jak często stawiamy siebie na pierwszym miejscu.
Mamy szeroki ogląd sytuacji, wiemy jak bardzo wybory Stefanii przekładają się na życie jej córki, a w konsekwencji na życie innych osób. To książka pełn...