Ale historia! I jak opowiedziana przez autorkę!! A jak przeczytana przez Danutę Stenkę!!!
Wprawdzie wojna w niej trochę przypudrowana, a opowieść przelukrowana, ale … co za historia!
Czytało się bardzo przyjemnie, jednym tchem, bo opowieść wciąga, nie ma co gadać. Nie wolno jej tylko traktować jak powieści historycznej, ani bardzo ambitnej pozycji, jest raczej adresowana do młodszego niż ja czytelnika lub miłośników lekkich, ckliwych obyczajówek. A trochę klimatu Francji lat początku lat 40., gdzie akurat trwała wojna, to tylko dodatkowy bonus.
W ostatnim czasie przeczytałam mnóstwo rozgrywających się w czasach II Wojny Światowej powieści i wspomnień. Pozafrontowych, o życiu zwykłych ludzi, których dopadła wojna. W miastach, miasteczkach, wioskach, obozach koncentracyjnych. Te wszystkie Cilki, Tatuażyści, Bibliotekarki, ród Winnych w wojennych czasach, rodzina „Złodziejki książek”, „Chłopiec na szczycie góry” i w pasiastej piżamie i wiele innych. Wojna w Polsce, Niemczech, Anglii, Hiszpanii, na Bałkanach. A teraz ze Słowikiem zawędrowałam do Francji. Było jak wszędzie w okupowanej Europie: głód, chłód, eksterminacje, wywózki do obozów zagłady, strach, mężczyźni na wojnie, kobiety z dziećmi w domu, borykające się z codziennością i usiłujące przeżyć. Grozy tych czasów na kartach powieści jednak nie odczułam, niby wojna, okupanci, a działają szkoły, do jedzenia zawsze coś można zdobyć, gospodynie uprawiają przydomowe warzywniki, robią przetwory na zimę, Fra...