Słyszeliście kiedyś o odruchu Łazarza?
Motyw ten stanie się interesującym punktem zaczepienia w najnowszej powieści Klaudii Muniak. Bardzo lubię thrillery medyczne i dobrze wspominam czytany nie tak dawno “Dom obok” tej autorki, dlatego do lektury “Pod dachem z mordercą” nie trzeba było mnie długo namawiać.
Szybko okazało się, że i ta powieść wciąga od pierwszych stron, nie pozwalając się oderwać. Muniak umiejętnie splata wątki i buduje napięcie, które narasta z każdą kolejną stroną. Do tego wciąż podrzuca nowe tropy, głównie po to, by wystrychnąć czytelnika na dudka 😊 Lubię to!
Od tajemniczego zniknięcia doktora Maurycego Sobonia mija pięć lat, świat już dawno uznał go winnym, ale jego żona - Olga - nie wierzy, że mąż porywał, okaleczał i zabijał ludzi.
Nagle ze szpitala, w którym Soboń był anestezjologiem, ginie młoda kobieta. Koszmar znowu budzi się do życia, wraz z wątpliwościami i pytaniami o to, kto i dlaczego morduje? Czy lekarz powrócił, czy może pojawił się jakiś jego naśladowca?
Nierozwiązane sprawy zaginięć sprzed lat, ponownie trafiają do mediów, niosąc za sobą postrach, po raz kolejny burząc pozorny spokój głównej bohaterki. Tym razem postanawia ona powęszyć nieco na własną rękę..
“Pod dachem z mordercą” angażuje wyobraźnię, pozwalając czytelnikowi wraz z Olgą prowadzić małe dochodzenie. Na szczęście kobieta nie jest sam...