Dzięki Magdzie Knedler mogłam przenieść się do miasta gdzie z każdego zakątka wydziera się romantyzm, miejsca gdzie wszystko jest inne, kolorowe, piękne. Jednak początek książki to Wrocław i najpierw tam zabrała mnie autorka.
Janek i Anka są parą, pochodzą z dwóch różnych światów, on z ludzi którzy wiążą koniec w końcem, ona dziewczyna która nie musi się martwić o pieniądze, rodzice dbają żeby miała wszystko, niestety nic za darmo, musi iść ścieżką, którą jej obrali. Pewnego dnia Janek poznaje Wiolę, jest nią zafascynowany, starsza od niego kobieta sprawia, że nie przestaje o niej myśleć. Splot zdarzeń sprawia, że to z Wiolą, nie z Anką Janek jedzie do Wenecji, chłopak liczy na romans, jednak kobieta ma w głowie swój plan.
Ta książka to nie jest romans, to opowieść o skomplikowanych uczuciach, cała trójka żyła tak naprawdę w zawieszeniu i nikt nawet nie starał się żeby zrobić jakiś krok w stronę swojego szczęścia. Najbardziej wyrazistą postacią była dla mnie Wiola, miała w sobie to coś, co fascynowało, przyciągało, kobieta miała swój bagaż doświadczeń i nie kierowała się chwilowymi kaprysami.
Całą historię poznajemy oczami Janka i Wioli, możemy zagłębić się w to co czują i ich oczami chłonąć Wenecję. Ogromy plus dla autorki, za tak piękne opisy Wenecji. Nie jest to łatwa książka, to nie opowieść o zdradzie, a o losowym ciągu zdarzeń, który może spotkać każdego z nas.