Czytać nie po kolei serię książek to tylko chyba ja tak uwielbiam. I robię to z czystą premedytacją i przyjemnością. Twórczość Katarzyny Puzyńskiej już miałam okazję poznać przy okazji lektury pierwszych tomów serii o mieszkańcach Lipowa, a tym razem nie wiedzieć czemu sięgnęłam dopiero po dziewiąty tom z kolei (a przeczytałam wcześniej jedynie trzy pierwsze z nich). Nie wiem, co mnie do tego konkretnie skłoniło, może sam tajemniczy tytuł, może niewiele zdradzająca okładka, fakt faktem jednak, że to uczyniłam i nie żałuję ani jednej minuty spędzonej z tą powieścią.
Berenika to dziewczyna, która wie czego chce i zawsze od razu to bierze od życia. Postanowiła znów uciec z domu. Jednak tym razem wszystko wygląda zupełnie inaczej niż wcześniej. Jedyny ślad po niej to koraliki bransoletki porzucone przy bramie do opuszczonego ośrodka. W te makabryczne wydarzenia zostaje zamieszany ojciec jednego z policjantów… Tymczasem na terenie Cichego Lasku dochodzi do makabrycznego odkrycia - w studni zostały porzucone trzy ofiary. Kto je zabił? Dlaczego? Czy kluczem do rozwiązania zagadki jest odnalezienie Bereniki? Co się tak naprawdę wydarzyło? I jak te wydarzenia łączą się z tymi z przeszłości, z roku dziewięćdziesiątego szóstego?
Katarzyna Puzyńska ponownie mnie nie zawiodła. Książka jest niezłym grubaskiem, a pomimo tego w ogóle nie czuć tu tej objętości. Akcja jest wartka i na każdym kroku czekają na czytelnika zaskakujące zwroty akcji. Ciekawym zabiegiem było podzie...