KIEDY RECENZENT DAJE PLAMĘ DUBELTOWO
Nazwisko Małgorzaty Rogali nic mi nie powiedziało. Po ostatnich przygodach z polskimi autorami, którym publikuje się książki „jak leci”, bez żadnej kontroli jakości, na wszelki wypadek, sprawdziwszy wcześniej, że autorka ma na swym koncie kilka powieści sięgnęłam od razu po ostatnią, mając nadzieję, że zdołała już przy okazji wcześniejszych publikacji nauczyć się pisać.
I to była moja pierwsza wtopa. Powieść okazała się bezbłędna. Idealna. Akcja rozkręca się od pierwszej strony, intryga poprowadzona logicznie, ciekawa para bohaterów - policjantów, których poznajemy również od prywatnej strony, żadnych niedokończonych wątków, żadnych nieprawdopodobnych „ubarwiaczy” w stylu ucieczki z najbardziej strzeżonego rosyjskiego więzienia, temat zdokumentowany rzetelnie. Naprawdę, wszystko tak jak trzeba.
Natychmiast postanowiłam sięgnąć po następną książkę autorki, tym razem pierwszą z cyklu: Agata Górska i Sławek Tomczyk. Chociaż każda z powieści opowiada odrębną historię, to jednak prywatne losy bohaterów również odgrywają niebagatelną rolę, więc warto je śledzić chronologicznie. Podobny zabieg stosują w swych w powieściach Camilla Läckberg i Lisa Marklund, do których to pisarek śmiało można naszą autorkę porównać; zgoda, trochę na wyrost, ale jestem przekonana, że Małgorzata Rogala będzie się rozwijać w dobrym kierunku.
Zaczęłam czytać „Zapłatę”, i to była moja drug...