Avatar @Carmel-by-the-Sea

@Carmel-by-the-Sea

65 obserwujących. 2 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 2 dni temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
65 obserwujących.
2 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 2 dni temu.

Blog

sobota, 31 lipca 2021

Po co czytać erotyki?

Ostatni erotyk czytałem w poprzednim tysiącleciu i był to "Pamiętnik Fanny Hill", więc moje tytułowe pytanie zawieszę z brakiem odpowiedzi. Ponieważ jednak w obecnym milenium przeczytałem kilka tekstów z psychologii, to mam pewne obserwacje z innej strony. Dla kobiet romans/erotyk jest tym, czym dla mężczyzn pornografia (oczywiście do pewnego stopnia). Oba podejścia spełniają rolę dla organizmu i jego potrzeb emocjonalnych. Tak jak kobieta tworzy obraz z opisu namiętnej opowieści (z mniej lub bardziej zniuansowanymi detalami), tak mężczyzna obraz odbiera wprost, jako źródło i cel analogicznej potrzeby.  Podobno ostatnio się ten podział nieco zaciera. Która metoda jest bardziej zastępcza, niepełna, szkodliwa? Nie wiem do końca. Ale nie o tym.

Przeczytałem pewną dyskusję na NK. Nawiązuje ona nieco do moich uzewnętrznionych kiedyś przemyśleń na LC. Były burze, przekonywania nieprzekonanych, ciekawe obserwacje, niemądre repliki,... Problem z ambitnym czytaniem, prawem do dowolnej lektury, itp. widzę, jako połączenie niezrozumienia z chęcią usankcjonowania publicznego własnych wyborów.

Sytuacja hipotetyczna:

A - czyta książki 'lekkie' (czym 'lekkość' jest, nie jest ważne, zresztą każdy mniej więcej wie, nawet jeśli się do tego nie przyznaje)

B - czyta książki ambitne (komentarz - j.w.)

Zdania, które tworzą napięcie:

A mówi: "B daj mi prawo do wyboru lektur! Nie jestem tobą. Poza tym ambitność lektur jest subiektywna."

B mówi: "A nie oszukuj się. Ile można czytać latami tak naprawdę jedną książkę różniącą się tylko ponętną okładką!?"

Tu następuje nieciekawa eskalacja. Ostatecznie:

A: "Nie czytając takich książek jak B nie znaczy, że jestem gorszy/-a"

B: "Jestem lepsza/-y od A, bo sięgam po wartościowe teksty."

Gdyby tak uniknąć krzyżowej konfrontacji i sformułować problem inaczej? Zamiast twierdzić, że A jest mniej ambitna/-y od B, bo ten drugi rozwija się dzięki mądrym lekturom, warto chyba zapytać:

Czy A czytający ambitnie nie byłby lepszym (czyli otwartym na szerokie horyzonty) czytelnikiem od siebie samego w wersji czytającej wyłącznie 'lekko'? Poza tym, być może 'lekkość' A jest daleko bardziej ambitna niż najbardziej ambitna 'ciężkość' B?

Czy medyk, który nie czyta wcale (nie ma czasu)  jako Lekarz Bez Granic w Afryce jest lepszym czytelnikiem, niż Anders Breivik czytający godzinami w swojej celi Prousta? (w hipotetyczność sytuacji dobrze wpisuje się taka absurdalność zderzenia i chyba przez to dotyka problemu swoją jaskrawością)

Wydaje mi się, że nim zaczniemy porównywać się lekturami, niech każdy zbuduje solidny/zobiektywizowany/szczery obraz siebie, jako kogoś, kto czytałby lepiej/pełniej/mądrzej/ambitniej/... Wtedy z tak wyobrażonym korpusem własnej niedoskonałości lepiej (bardziej koncyliacyjnie) wchodzi się w dyskusje z innymi.

Perspektywa tego, co powinno być promowane, co powinno stanowić temat artykułów, jest bardzo niejednorodna, a czasem sprzeczna. Brakuje mi w przestrzeni czytelniczej wielu tematów, które nigdy nie wygrają z romansami, postapo (trochę trwało nim zrozumiałem ten skrót, kojarzył mi się z obozowym kapo), kryminałami, horrorami,.... Nie chodzi nawet o astrofizykę relatywistyczną, ale namysł nad kondycją antropocenu. Ile wartościowych tekstów publicystycznych powinno powstać w nawiązaniu chociażby do książki "Nauka o klimacie"!

Tagi:
#czytanie#ambitne
sobota, 22 maja 2021

Snobizm

Snobizm na czytanie książek jest szkodliwy, bo wyklucza tych, którzy nie czytają.

Powyższa wypowiedź, dla mnie prowokująca do polemiki, przemknęła kilka dni temu w mediach.

Z punktu widzenia psychologii, to błąd poznawczy nazwany zgrabnie ‘błędem skupienia’.

Dodatkowo szwankuje tu logika. Pomijając ‘snobizm’, jako nieciekawą postawę, wydaje mi się, że trudno aktywnością intelektualną (w tym wypadku z reguły podejmowaną w samotności) dopuszczać się wykluczenia z czegoś innych ludzi. Nazwałbym takie stanowisko nadużyciem i lekką przemocą werbalną wobec odbiorcy.

Każdy snobizm jest szkodliwy, bo to wynika wprost z definicji obu słów. Tylko, czemu przyczyną szkodliwości czytania miałoby być wykluczenie? – to dla mnie duża zagadka. Poza tym mechanizmy snobizmu są różne, trzeba cele i skutki tej postawy brać również pod uwagę. Kontekst buduje bardziej zniuansowany osąd.

Być może autorka tych słów chciała zwrócić uwagę na problem, zderzając snobizm z wartym promocji czytaniem wynikającym z typowych pobudek? Jednak biorąc pod uwagę błędy, zrobiła niepotrzebnie duże zamieszanie. Być może miała na myśli jednak coś takiego:

Protekcjonalizm czytających wobec nieczytających jest wykluczający.

Wtedy mógłbym zaakceptować zdanie od strony formalnej jako pozbawione napięcia znaczeniowego między kluczowymi słowami.

Stawiam tezę:

Snobizm czytelniczy wyrządza zdecydowanie większą szkodę też czytającym, ale z pobudek ‘szlachetnych’, niż nieczytającym en masse.

Dyskusja nad taką hipotezą wydaje mi się ciekawsza.

Każda aktywność człowieka mieści się w szerokich ramach ocen moralnych. Nawet prawo nie ma za zadanie prowadzić sądu jednoznacznie do wyroku bez skazy subiektywizmu aksjologicznego, bo duch prawa tkwi w niedopowiedzeniu ustaw i zakłada mądrość sędziów (to taka przyswojona ostatnio przeze mnie wartościowa myśl prof. Łętowskiej). Jeśli tak, to zapewne snobizmy są stopniowalne. To znaczy, między snobizmem: ‘przyczyniającym się do pogardy’ a snobizmem ‘do picia wyłącznie drogich alkoholi’ jest chyb mniejsza odległość (w sensie moralnej szkody społecznej generowanej), niż obu tych postaw do czytelniczego snobizmu.

Ważne w ocenie czytania jest to, by widzieć indywidualne motywacje. Trudno mi uwierzyć, by ktoś poświęcał czas na czytanie, tyko po to, by wykluczyć kogoś innego (i to najprawdopodobniej z czynności, na której mu nie zależy, jak wynika ze stanu czytelnictwa w Polsce). To byłby chyba jakiś wysublimowany masochizm?! Jeśli ktoś poświęca się snobizmowi czytelniczemu uczciwie (faktycznie czyta), to chyba zdecydowanie więcej powstaje z tego dobra (nawet nieświadomego), niż szkody. 'Uczciwy snobizm' widziałbym, nie jako chęć awansu do określonej grupy poprzez czytanie, ale jako samodoskonalenie, podejmowanie trudu lektur rozwijających, zmaganie się z własnym lenistwem,... A nawet, jeśli jest jakaś docelowa grupa, która być może nie jest i tak warta naszych starań, to jeśli w procesie czytania dokonamy postępu przechodząc na kolejne poziomy zrozumienia świata ludzi/przyrody, snobistyczne pobudki byłyby tego warte. Wszelkie liczniki 'przeczytam ileś tam' są przydatne, jeśli w podtekście chodzi o jakość (choć prywatnie takiej metody samonapędzania nie rozumiem). Jeśli to wszystko - snobizm, wyścig wywołany ilością - nie stanowi wyłącznie bezrefleksyjnego 'pochłaniania' tekstów, to zyski chyba przeważają nad stratami.

Być może autorka przywołanego zdania stoi na stanowisku, że w razie czego, lepiej świat ludzki równać w dół? Bezduszny elitaryzm jest nieporozumieniem, ale przeciwna postawa jest czymś jeszcze gorszym. Trochę to przypomina współczesną sytuację w edukacji, gdy psychologia szkolna przesadnie promuje wstrzemięźliwość oceniania postępów uczniów poprzez unikanie publicznego chwalenia tych, którzy się starają, by niewyróżnieni nie poczuli się gorzej. W związku z tym mam wrażenie, że autorka sentencji powinna się zainteresować zdecydowanie bardziej niepokojącą tezą:

Snobizm nieczytających, którzy są z tego dumni, jest szkodliwy, bo deprecjonuje postawę czytających.

Czy nie jest czasem tak, że bycie snobem jest zwrotną (mam wrażenie, że często przypinana etykieta snobizmu pojawia się u tych, którzy na zasadzie kontrastu chcą 'przypudrować' własny snobizm) postawą, bo ludzie są różni (a jest nas miliardy)? Książki mnie interesują o tyle, że mogę się z nich dowiedzieć tego, co mnie ciekawi z racji przyrodzonych potrzeb by wiedzieć. Wystarcza mi wyobraźni, by przypuszczać, że istnieje mnóstwo ludzi, którzy uznaliby moją deklarację za skrajny snobizm. Tylko, kto ma wtedy problem ze sobą?

Tagi:
#snobizm#czytanie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl