Być może czasem zbyt dużo się zastanawiam. Bo wtedy wychodzą z tego wątpliwości wobec sporej klasy stwierdzeń solidnie umocowanych społecznie. Nie chodzi o to, by się zgodzić z moim zdaniem, ale by mieć własne wystarczająco 'ustabilizowane', by opierało się kontrargumentom innych.
Piękne wolnościowe hasło, tylko mi niepokojąco przypomina inne zawołanie z poprzedniej epoki - 'literaci do piór', które pozornie zaprzecza temu apelowi.
Wniosek socjologiczny słuszny, trzeba tylko przekonać do koncyliacji wirusy i też im to oczekiwanie zwerbalizować.
Wszyscy kiedyś umrą (to 'bezstatystycznie' obserwowany pogląd). Lecz czemu śmierć nie przyjdzie do wszystkich demokratycznie, czyli po tak samo długim życiu? Na to pytanie odpowiada akurat statystyka. Każdy niech wybierze, jak ten fakt spożytkować.
Wszystko z tym hasłem wyglądało sensownie do czasu, gdy obiecujący 'efekt Flynna' został ostatnio podważony przez ... Flynna.
Tak, choć potęga labilności tego przekonania tkwi w 'niewykluczaniu'. Neodarwinizm nie wyklucza nawet epistemologii zbudowanej wokół koncepcji 'mózgu w słoiku', choć komu taka wizja daje otuchę?
Dla mnie to schowany za ogólnikiem strach. Strach, że Pasteur mógłby mieć rację celowo zarażając chłopca wścieklizną, by dowieść skuteczności odkrytej właśnie terapii szczepionkowej.
Do pewnego stopnia prawda. Ale ostatecznie wolę mądre odpowiedzi do głupich pytań niż odwrotnie. Chyba pierwsza alternatywa jest bezpieczniejsza dla ludzkości.
* Pretensjonalny tytuł jest wyłącznie hołdem złożonym Lecowi i Sztaudyngerowi za ich szybujące myśli pozbierane w niedościgłej formie.