Powieść sensacyjna napisana poza znanymi seriami tego autora. Jak na Cobena dziełko klasy średniej. Niezła rozrywka, ale nie powala na kolana.
Trójka głównych bohaterów: Megan Pierce (jako tancerka erotyczna i dziwka występowała pod pseudonimem Cassie), Ray Levine (obecnie paparazzi do wynajęcia, kiedyś dobrze zapowiadający się fotograf), Broome (policyjny detektyw, niedługo przed emeryturą).
Megan porzuciła dawne życie, jest obecnie panią sporego domu, ma dwójkę dzieci i kochającego męża, ale… tęskni jednak za cudownymi czasami i dawnym życiem striptizerki. Zmiana nastąpiła, gdy siedemnaście lat temu zaginął pewien człowiek. Megan była pewna, że ktoś go zabił. Uciekła, bo widywano ją z nim, zmieniła tożsamość. Sentymenty zawiodły ją jednak do lokalu, w którym kiedyś występowała, a tam została zauważona i rozpoznana.
Ray przypadkowo zrobił zdjęcie mężczyźnie (innemu), który był i jest poszukiwany. W związku z tym został napadnięty i skradziono mu aparat.
Broome od siedemnastu lat stara się wyjaśnić sprawę dawnego zaginięcia i odkrywa, że kolejny zaginiony facet, zniknął także osiemnastego lutego, w święto Mardi Gras.
Trochę to wszystko zbyt sztampowe, bo – jak zbyt często w powieściach sensacyjnych – policjant jest zgorzkniały, zmęczony życiem, tuż przed emeryturą, i ma szefa palanta i dupka. W tle majaczy dawna miłość z szansą na jej odrodzenie. Tajemniczy zabójcy, Ken i Barbie z przyjemnośc...