Miłośnikom kryminałów i thrillerów Harlana Cobena nie trzeba przedstawiać. To, jak zawiłe intrygi tworzy, w jaki sposób buduje napięcie jest bardzo charakterystyczne dla wielu jego powieści. Ale mimo, iż znając jego styl, wiemy czego możemy oczekiwać, to jednak każda następna książka stanowi świetną rozrywkę i niemałe zaskoczenie.
„Nie mów nikomu” to thriller, dzięki któremu autor zyskał międzynarodową sławę. Moim zdaniem zupełnie zasłużenie, bo od pierwszych stron wciąga w pełną napięcia, niedopowiedzeń i tajemnic historię. Tragedia z przeszłości, nieco już zaleczona przez upływający czas, zostaje wyciągnięta na światło dzienne przywołując bolesne wspomnienia, ale i dając nadzieję. Nadzieję na to, że uznana za zamordowaną przed ośmioma laty kobieta nadal żyje. Czy to tylko nikczemny i co najmniej niestosowny żart, czy rzeczywiście Elizabeth kontaktuje się z mężem? A jeśli tak, to czemu zniknęła na tyle lat?
Próbujący odkryć prawdę zdesperowany mąż, nie wie jakie konsekwencje wywoła swoimi działaniami. Gdy jednak zaczynają ginąć osoby, z którymi się w tej sprawie spotyka, a on sam zostaje oskarżony o morderstwo, rozpoczyna się prawdziwa walka, nie tylko o odkrycie prawdy, ale i o życie. I tu wkracza do akcji jedna z moich ulubionych bohaterek Cobena, pojawiająca się m.in. w „Chłopcu z lasu” czy „Ostatnim szczególe”, charyzmatyczna Pani adwokat, Hester Crimstein. Ponownie pokazuje pazury i... dodaje pazura całej powieści.
...