Harlan Coben to mój pewniak, gdy chcę całkowicie zanurzyć się w historii, tak by cały zewnętrzny świat przestał mieć znaczenie. Nie wiem, które to już wznowienie tej powieści napisanej w 2005 roku, a wydano je przez wzgląd na ekranizację, która zbiera świetne opinie. W rolę głównego bohatera wcielił się mój ukochany hiszpański aktor, Mario Casas. Zaraz po lekturze czeka mnie maraton z tym serialem 🤭.
Pewnego wieczoru przed dziewięcioma laty Mateo interweniował w trakcie bójki i przypadkiem zabił człowieka. Teraz jest byłym skazańcem i razem z ciężarną żoną Olivią przymierza się do kupna domu ich marzeń. Wtedy właśnie szokująca i tajemnicza wiadomość rujnuje jego dotychczasowe życie.
Ależ ja kocham tę adrenalinę, którą dają mi historie Cobena. Zazwyczaj opierają się na podobnym schemacie, a jednak są zupełnie różne i powodują tak dużo emocji. Uwielbiam głównych bohaterów stwarzanych przez autora, przeciętnych ludzi, o dużym poczuciu sprawiedliwości i sercach po właściwej stronie, którzy uwikłani zostaje w śmiertelnie niebezpieczne intrygi, których nie rozumieją. To może spotkać każdego z nas, i właśnie ta świadomość powoduje dreszczyk ekscytacji i dziwny lęk. Najgorsze jest to, że spotyka to dobrych ludzi, którzy na to nie zasługują, tym bardziej kibicujemy im w dążeniach do odkrycia prawdy.
Wszystkie sytuacje są nieoczywiste i zagadkowe, a ja śledzę je z zapartym tchem, nie mogąc dać wiary ile kuksańców od losu,...