Powiem wam, że czytając o wydarzaniach, które miały miejsce w życiu bohaterów, czułam się jakbym wpadła z wizytą do starych znajomych. Nie wiem gdzie tkwi sekret, ale z każdym kolejnym tomem sagi "Grzechy młodości" jestem coraz bardziej uzależniona od twórczości pani Edyty. Może dlatego, że Autorka potrafi opisać życie zwykłych ludzi w bardzo ciekawy sposób. Z pewnością dużą zaletą jest piękny literacki język, jakim posługuje się pani Edyta. W niezwykle plastyczny sposób potrafi ukazać radości i troski ludzi, z którymi czytelnik może się utożsamić. W całej plejadzie bohaterów znajdzie swojego ulubieńca. Dla mnie idealną bohaterką jest Justyna, która mimo przeciwności losu pozostała sympatyczną osobą. Potrafi cieszyć się z tego co ma, a gdy jest jej źle, to szuka rozwiązania problemu, a nie załamuje się czy też szuka winnych swojego nieszczęścia.
Nadal pałam niechęcią do Mirelli vel Marii. Jakże ta kobieta potrafi być antypatyczna. Jej intrygi, kłótliwość i brak jakiejkolwiek empatii przerażają. Aż strach pomyśleć, że takie osoby mogą być wśród nas. Jest ona klasycznym przypadkiem osoby, która dąży po trupach do celu. Nie ma dla niej żadnej granicy moralnej i etycznej, której by nie przekroczyła. Nie ma ona litości ani dla rodziny, ani dla współpracowników, byle dostała to na co ona ma ochotę.