„Prawda musiała w końcu ujrzeć światło dzienne. Nie ma niczego gorszego niż sekrety rodzinne. Głęboko skrywane tajemnice ryją dziury niczym korniki, niszcząc duszę i umysł. A potem jest już na wszystko za późno.”
Trzecia część Sagi Krynickiej za mną. Edyta Świętek znów przeniosła mnie w czasie, do miejsc urokliwych choć czasów niespokojnych. Co czeka naszych bohaterów?
„Szukał bohaterskiej śmierci, bowiem okrutnie ciążył mu ból istnienia. Był degeneratem zniszczonym we wczesnej młodości przez opiaty, a w sile wieku udręczonym niespełnioną miłością.”
Teodezja okrywa bolesną prawdę, która wpływa na jej późniejsze wybory życiowe.
Młoda kobieta coraz bardziej wie jaką drogą życiową chce iść, postanawia dalej się kształcić, kosztem uczucia, czy słusznie zrobi odtrącając tego do którego zabiło mocniej jej serce?
Dlaczego Teosia tak bardzo upiera się, że nie może wyjść za mąż?
Stanisław długo szukał swojej drogi, czy odpowiednia kobieta i wojna pomogą mu odnaleźć swoją ścieżkę życia.
Aurelia najpierw traci ojca, później odchodzą jej Łemkowscy rodzice, wydawać by się mogło, że powoli odchodzą również w niepamięć problemy wychowawcze związane z Teodezją i Stasiem, ale czy tak do końca wszystko się ułożyło?
Tajemnica skrywana latami wychodzi na jaw, czy zbierze swoje żniwo?
Wyjazd Teosi do Lwowa przynosi wieści o Strzeleckich, czy Matyldzie uda się odkryć co zrobiła jej szwagierka z mężem?
...