Jarosław Mikołajewski "Syrakuzańskie",
"Z jakiegoś niezdrowego ciepła podziemi wychodzimy na ciepło słońca. Jest szesnaście stopni, punktowo pewnie więcej. Wzdłuż via della Giudecca, szerszej ulicy, od której odchodzi seria wąskich numerowanych zaułków, czyli vicoli della Giudecca, próbujemy wywąchać morze. Z planu wynika, że prędzej czy później na nie wyjdziemy. Możemy śmiało się gubić, a gubienie się to moja ulubiona forma poznawania miasta. Absolutnie skuteczna w miejscach takich jak Ortigia - cypelkowata wysepka, najstarsza część Syrakuz, połączona z resztą miasta dwoma mostamiprzepuszczonymi nad morskim kanałem. Sycylia jest wyspą, Ortigia jest wyspą przy wyspie".
Miniaturowa publikacja, krótki esej, w którym Jarosław Mikołajewski opisuje swój styczniowy pobyt w Syrakuzach, zabrałam ze sobą jako jedną z książek, które miały towarzyszyć mi podczas kilkudniowej podróży wzdłuż wschodniego wybrzeża Sycylii.
Ortigia jest miejscem idealnie skrojonym na podróżowanie bez mapy, kiedyś papierowej, dziś tej którą otwieramy w Google. Niewielka, pełna krętych uliczek, którymi pozwoli się cieszyć nawet podczas kilkudniowego pobytu. Tu nigdy nie wiesz dokąd dotrzesz, zawsze też będziesz zastanawiać się czy Twoje zmysły są na tyle uważne, by zapamiętać powrotną drogę.
Rozmyślania nad tym co dostrzegalne wzrokiem, połączone z rozważaniami nad kryzysem uchodźczym, zajmują umysł Jarosława Mikołajewskiego, towarzysząc mu podczas kolejnych stawianych ...