(...) doktor zamknął pokój, powiedział, że musi "opieczętować to miejsce", potem zadawał nam różne pytania i wreszcie poszedł wezwać koronera. Pojawił się on po jakiejś godzinie w towarzystwie zastępcy prokuratora okręgowego i kogoś od szeryfa. Długo przepytywali lekarza, między innymi o trujące krople. Doktor dał im klucz od pokoju, ten facet z biura szeryfa wszedł i stwierdził, że Ed musiał odzyskać przytomność, wyjść przez okno i odjechać.