Widzicie tą piękną okładkę?
Tę słodką dziewczynkę w stroju aniołka patrzącą na was dużymi dziecięcymi oczkami?
Brokatowe elementy na okładce, opis w iście świątecznym stylu
A to wszystko razem sugeruje nam miłą literaturę obyczajową w zimowym klimacie.
Zaczynacie czytać…
I tam… śmierć, tragedia, smutek, śmierć, smutek, odrobina szczęścia i radości, ale trochę tak przez zaciśnięte zęby.
O ja cię…
Od razu mówię, że książka nie jest zła
Po prostu patrząc na okładkę i opis spodziewałam się całkowicie czegoś innego, dlatego mam bardzo mieszane uczucia do tego tytułu.
W książce mamy przedstawione kilka historii, wszystkie dzieją się w Wigilię. Czytając ciekawiło mnie co będzie dalej, chociaż można było się domyśleć niektórych rozwiązań. Jedne historie kończą się bardzo smutno, nawet uroniłam łezkę, drugie pozytywnie, ale były one wynikiem nieszczęścia innych, więc nie wiem czy tak do końca możemy nazwać ich zakończenia pozytywnymi.
Książkę czyta się bardzo szybko, jest wciągająca i dająca do myślenia. Mam wrażenie, że pozytywne sytuacje zostały zdominowane przez dużą ilość nieszczęścia. Dla mnie trochę za smutna jak na książkę, która jest świąteczna, wolałabym więcej happy endu. Było za mało radości z nadchodzących świąt, a za dużo dramatów bohaterów.
Ja nie tego szukam w świątecznych książkach, ale może Wam się spodoba.