Anna Serafin jest doktorem antropologii, pochodzącym z Krakowa. Postanawia odpocząć i poszukać sensu w swoim życiu w tym celu udając się w Tatry. Na miejscu przypadkowo trafia na zwłoki, które należą do Jana Ślebody. Anka niespodziewanie zostaje wplątana w rozwiązywanie zagadki, w której pomoże jej dziennikarz szukający sensacji Sebastian Strzygoń. Czy odkryją, kto zabił mężczyznę?
Twórczość państwa Kuźmińskich miałam już od jakiegoś czasu na oku. Za Ślebodę chciałam się wziąć przy pierwszych informacjach o powstaniu na podstawie książki ekranizacji, ale ciągle z tym zwlekałam, aż w końcu się zmobilizowałam.
Śleboda to przyzwoicie napisany kryminał, który niczym szczególnym mnie nie zaskoczył. Być może narażę się teraz wielu osobom i mogę z góry przeprosić za moją opinię, ale ja w tej książce nie dostrzegłam potencjału serialowego. Jestem ciekawa ekranizacji, bo mam nadzieję, że pozytywnie się zaskoczę i moje stwierdzenie będzie już nieważne, ale na ten moment tak uważam. Początek książki wzbudził we mnie ciekawość, jednak im bliżej końca, tym coraz trudniej było mi się zaangażować w fabułę. Może widząc jakie zainteresowanie wzbudza serial, myślałam, że książka w równym stopniu mnie zaciekawi. Nie trafiłam na ten przyjemny dreszczyk, który towarzyszy mi podczas czytania kryminałów, zagadka kryminalna nie wzbudziła we mnie aż takich emocji, jakich dostarczają mi inne tego typu pozycje z tego gatunku. Ode mnie 6/10.