Śledztwa Matyldy D.
Uwielbiam komedie kryminalne i pióro pani Olgi, ale po lekturze tego tomu naprawdę nie wiem, co mam napisać w recenzji...
Być może wynika to z faktu, że nie czytałam poprzedniego tomu serii, a "Między młotem a imadłem" jest kontynuacją "Wadliwego klienta" i stąd moje zagubienie w fabule tomu.
Matylda Dominiczak znika, po prostu zapada się pod ziemię, dosłownie ! Okazuje się bowiem, że została porwana i pogrzebana żywcem w trumnie... Jednak to jeden z najmniejszych jej problemów, gdyż śledztwo, które prowadziła w sprawie tajemniczego zaginięcia czterech dziewczyn, narzeczonych pewnego architekta, przeradza się w wojnę gangów, w której środek Matylda zostaje wciągnięta, a o której nie miała pojęcia ! Policja wkracza także do tej sprawy (Marecki i Mizera) i zaczyna współpracować z detektyw Dominiczak, jak potoczy się ta cała zagmatwana sprawa? Tego dowiecie się, sięgając po "Między młotem a imadłem", ale jeśli chcecie ogarnąć całość fabuły i nie chcecie się zgubić, to wpierw przeczytajcie "Wadliwego klienta".
Bo ja po lekturze omawianego tomu, nie jestem zauroczona ani zachwycona, główny wątek książki i jego rozwiązanie, a raczej jego brak, zupełnie do mnie nie przemówiły i naprawdę byłam pogubiona i nieusatysfakcjonowana lekturą, choć to dziwne, bo ja komedie lubię. Ale ta mnie nie rozbawiła szczerze mówiąc. I czuję rozczarowanie, ale mam wielką nadzieję, że moje odczucia zmienią się, poprawią, po tym, jak przeczytam poprz...