Dzisiejsza recenzja dotyczy drugiego tomu serii „Garnet” autorstwa Karoliny Wójciak. Jeśli nie znasz jeszcze pierwszej części, koniecznie nadrób ją przed przystąpieniem do lektury tego tomu. Nie myślcie, że to, co najciekawsze, już przeczytaliście w pierwszej części. Zdziwicie się, jak akcja jeszcze bardziej się rozkręca, a to, co wydarzyło się w poprzedniej książce, to jedynie wstęp do tego, co was czeka. Wiecie, co mnie przeraża? Jeszcze dwa tomy, a ja już „płacze”, że zaraz się skończy. Po przeczytaniu stwierdzam jedno!
Po lekturze mogę stwierdzić jedno: książka skłania do refleksji nad tym, jak wiele mamy, w porównaniu do naszych pradziadków, którzy musieli włożyć ogromny wysiłek, aby zapewnić byt sobie i swoim rodzinom. Bez udogodnień, takich jak prąd, bieżąca woda, toaleta czy centralne ogrzewanie. Nasza Isabelle, wraz z siostrą, mimo trudnych doświadczeń, nie poddaje się. Trzeba jednak przyznać, że młodsza z sióstr ma w sobie charyzmę i determinację, by walczyć o siebie, siostrę i rodzinę. Społeczeństwo, w którym żyją, nie jest łatwe, a ograniczenia dotyczące np. praw kobiet wobec mężczyzn, np. w kontekście zawodów konnych, są wyraźnie odczuwalne. Czy jednak to może powstrzymać naszą buntowniczkę?
Pomimo że akcja toczy się w XIX wieku, to wiele ma wspólnego z obecnymi czasami, dajmy na to, niesprawiedliwość w prawach kobiet, determinacja do kształcenia się przez kobiety, niesprawiedliwość, że mężczyzna może więcej itp. Każdy...