Kolejny tom o przygodach profilera Huberta Meyera to majstersztyk. I chociaż twórczość autorki nie należy do moich ulubionych, to jednak stwierdzam, ze ta książka była świetna.
W Narwii zostaje odnalezione ciało dziecka, któremu ktoś upuścił krew, nieopodal znaleziono także zwłoki miejscowego księdza. Te zbrodnie wstrząsają miejscową społecznością, która jednak wie więcej, niż mówi policjantom. Do sprawy nieoficjalnie włącza się Meyer, który po ucieczce z Warszawy postanowił zaszyć się na Podlasiu. Jak się jednak okazuje, tam, gdzie on, tam i zbrodnia. Profiler próbuję rozwikłać zagadkę, ale podczas trwania śledztwa pojawiają się nowe ofiary, a sprawa wydaje się być bardzo skomplikowana.
Och, co to była za historia! Przyznam, iż momentami mocno zagmatwana i trzeba było uważnie czytać, żeby nie pogubić się w tej misternie uknutej intrydze, ale jednocześnie tak ciekawa, że ciężko było ją odłożyć. Kiedy wydawało się już, że mamy sprawcę, pojawiały się nowe, zaskakujące wydarzenia, ślady i tropy, które prowadziły znowu w ciemne podlaskie knieje.
Prywatne kłopoty Meyera, zawiłe śledztwo, kolejne ofiary i ludzie, którzy zamiast pomóc, mataczyli. Dodajcie do tego, małą, hermetyczną społeczność, policja, gdzie każdy zdaje się mieć „coś za uszami”, a będziecie mieli kryminał doskonały.
Zakończenie niezwykle emocjonujące i zaskakujące, obrót spraw w pewnym momencie wręcz tragiczny. Ale k...