Hubert Meyer powrócił po 10 latach i od razu autorka zaangażowała go w trzy śledztwa prowadzone jednocześnie.
Kto czytał wcześniejsze książki z tym policyjnym psychologiem, temu nie muszę polecać tej lektury, ponieważ kiedy głównym bohaterem jest ten mężczyzna, to wiadomo, że nie będzie nudno.
Niespodziewane zwroty akcji i intrygujący bohaterowie, a do tego wciągające dialogi i ciekawe przemyślenia Meyera, to w pewnym sensie mieszanka wybuchowa i z pewnością atrakcyjna dla miłośników powieści kryminalnych.
Jak na dobry kryminał przystało fabuła wciąga od pierwszej strony. Autorka jednak nie lubi skupiać się na jednym wątku, tak i w tej powieści mamy aż trzy równocześnie prowadzone śledztwa, które nie mają wspólnego mianownika, bo każde dotyczy zupełnie innego zabójstwa.
Jest jednak wiodące śledztwo, dotyczące śmierci młodego chłopaka w Mosznej i na nim właściwie skupia się cała uwaga. Chociaż ta sprawa miała być czymś w rodzaju zmylenia działania w innej sprawie.
Ale jak to Meyer, kiedy coś zacznie to lubi skończyć po swojemu, a że w trakcie prowadzonych działań operacyjnych pojawiają się nowe ofiary i nowi podejrzani to fabuła z każdym kolejnym rozdziałem robi się coraz ciekawsza.
Czytelnik ma okazję „wejść” również trochę w prywatną sferę psychologa dotyczącą głownie jego byłych kochanek, z którymi wbrew pozorom ani nie jest zaprzyjaźniony, ani nie je...