'' Znowu te pierdolone komórki, pora umierać ''
W przeciwieństwie do Pierre'a Lemaitre'a, Nasza rodzima Bonda - Blonda nie zaskoczyła mnie zupełnie niczym . Niestety jak już wspominałam przy opiniowaniu poprzedniej książki tej Pani, na fali świetnego PR / pijaru tej pisarki i jej twórczości zakupiłam kilka jej pozycji niemal hurtem, no a skoro zakupiłam...ech...jeszcze jakieś dwie gdzieś tam na półkach mam (jak dobrze policzyłam). Po cichu też liczę że Pani Bonda w końcu wyjdzie ze swojego schematu i czymś twórczym mnie zaskoczy, jednak jak do tej pory, próżne moje nadzieje . U Pani Katarzyny w każdej książce, kryminale ?, wątek główny to romanse i ekscesy łóżkowe bohaterów, natomiast morderstwa i śledztwo są tylko tłem dla tego harlequina. Nie znoszę harlequinów, więc pewnie dlatego tak bardzo mnie drażni w kryminale ? coś takiego '' uroczo rozchyliła usta ''; '' całowała go , lizała , ssała , chciała mieć go w sobie '' i podobne rozważania o pięknych nogach w szpilkach pani prokurator i o jej wystającym ramiączku od biustonosza . Ja się grzecznie pytam, kto zakwalifikował tę książkę do kryminał, sensacja, thriller ? Niestety moja niechęć do twórczości tej autorki nie zmniejszyła się, ani na jotę , chociaż sprawiedliwie muszę przyznać że językowo się przyłożyła i że historia Katowic (które to miasto darzę sentymentem) i gwara śląska zdecydowanie na plus . Ale to jedyny plus tej książki . Aha, jeszcze jedno, cytat na początku mojej opinii to próbka gatunku humor...