📚 RECENZJA 📚
Krystyna Mirek "Blizny przeszłości"
Kto jest kim w małym, podkrakowskim miasteczku, w którym żelazną ręką władzę dzierży zdeprawowany burmistrz...
Pozornie w Borkach życie płynie spokojnie, wszystko pracuje jak w dobrze naoliwionej maszynie. Jak to w takich mechanizmach bywa, wystarczy jednak jeden obcy element i wszystko zaczyna się psuć...
Kiedy do swojego rodzinnego miasteczka powróciła Majka, córka lokalnego bohatera, okazało się, że wszystko wokół jest niczym olbrzym na glinianych nogach. Niemal każdy dom, każda rodzina kryje bolesną tajemnicę, przeżywa traumę, żyje w strachu. Żadne działania nie są jednak podejmowane, bo najważniejszy jest przecież tak zwany święty spokój. Majka powróciła z bagażem nieprzepracowanej traumy, zablokowanej żałoby, która determinuje jej postępowanie. Z jednej strony ma poczucie misji - chce odkryć wszystkie karty w tragicznej historii rodziców, z drugiej paraliżuje ją niemoc. Rzuca się w wir wydarzeń, choć już same jej przybycie jest niczym kij włożony w mrowisko. W miasteczku zaczynają się dziwne ruchy, uruchamiają zależności, wracają wspomnienia. Majka, zanim zacznie rozliczać innych, musi pokonać własne demony. To jednak okazuje się niezwykle trudne... Nie odnosi ona spektakularnych efektów, ale kropla drąży skalę... W decydującym momencie pojawia się dość nietypowe wsparcie, bo oto kolos zaczyna drżeć u podstaw, a trybiki jeden po drugim - wyłamywać.
Książka ta to dobra powieść kryminalna. Jednak nie jestem przekonana do słów krzyczących z okładki, że to "świetny thriller psychologiczny". Jak dla mnie za mało i jednego i drugiego. Warstwa psychologiczna zaznaczona jest głównie przez wskazywanie wykształcenia bohaterki. Pojawiające się wątki, które mógłby na tym polu zaistnieć, zdecydowanie wymagają "fachowego" rozwinięcia. Faktem jest, że autorka wprowadza niestabilną emocjonalnie bohaterkę, kreśli rys jej zachowania i próbuje ukazać tajniki umysłu, ale jest to nieco zbyt powierzchowne.
Jest to jednak ta mała łyżka dziegciu w beczce miodu, bo książkę czyta się naprawdę dobrze. Fabuła jest interesująca, a pomysł morderstwa sprzed lat wywołuje chęć połączenia wszystkich puzzli w całość.
Bohaterka niewątpliwie ewaluuje, akcja nabiera rozpędu, bohaterowie powoli zrzucają maski. Mała miejscowość budzi się z apatii, ludzie przerywają chocholi taniec, a w sprawie zabójstwa pojawiają się coraz to nowe okoliczności.
Biorąc pod uwagę, że jest to część pierwsza, można sobie po kolejnych, wiele obiecywać...