Tak naprawdę w tej książce była tylko jedna rzecz, która mnie troszkę dekoncentrowała. Chodzi o przeskakiwanie od bohatera do bohatera. Od razu zrobiło się ich sporo przez co jakoś nie mogłam tego wszystkiego ogarnąć. Ona tłumaczyła nam do kogo bardziej ją ciągnęło, porównywała te osoby ze sobą i niby to dobrze, bo myślała o najlepszym wyborze, ale ja tak średnio za nią podążałam. Wiem, że winę ponoszę prawdopodobnie tylko ja, bo to część czwarta, a ja weszłam do niej z butami i jeszcze chciałam ogarnąć wcześniejsze tomy jedynie wizualnie. Jednak jeśli czytaliście je i według was jest ok, to niech tak zostanie. Bo w sumie reszta rzeczy mi się w niej podobała. Mamy tu bowiem główną bohaterkę, która naprawdę nie miała w życiu łatwo. Sama wciąż jest młoda, jednak to bo przeżyła odcisnęło na niej spore piętno. Zaczyna mieć bardzo dorosłe myśli, gdzie występuje gdybanie w formie za i przeciw. Również życie jej matki jest dla niej sporym ciężarem. Dzieje się jednak coś, co sprawia, że musi powrócić tam skąd przybyła i to w tamtym miejscu jej życie odmieni się po raz kolejny. Nie trudno było się domyślić, że powodem jej zmiany będzie mężczyzna. Tylko czy oboje są gotowi stanąć twarzą w twarz z zalegającymi wyzwaniami?
Oj, tutaj to dopiero się działo. Bardzo jej współczułam, bo nie miała wpływu na to, co ją spotkało. Niby kosmetyczki twierdzą, że wszystkie defekty ciała da się ukryć za warstwami makijażu, jednak z tym nikt sobie nie poradził. No i najgorsze, co się działo, t...