#Współpraca reklamowa
Moje Kochane Moliki wraz z nastaniem września i nieubłagującą pukającą do drzwi jesienią, wracam do Was, bo ostatnio trochę Was zaniedbałam. Jakoś lato rozleniwiło mnie okropnie i nawet przeszło mi przez myśl, żeby zjechać moim czytelniczym autobusem na krańcówkę i już z niej nie wyjechać w kolejną literacką podróż, ale to chyba jeszcze nie ten czas, prawda? Teraz gdy kolejna pora roku otwiera nowy rozdział, to idealny moment, aby z nowym zapałem zanurzyć się w kolejnych interesujących i wciągających historiach.
Jednak gdy lato nie dało jeszcze o sobie zapomnieć, mam dla Was krótką opinię na temat książki, którą przeczytałam na początku sierpnia. Tym razem mam dla Was historię od Jennifer L.Armentrout, ale nie w wydaniu fantasy, jaką ostatnio miałam okazję poznać. Za sprawą autorki poznajemy 21-letnią Callę Fritz — dziewczynę, która za wszelką cenę starała się spełnić swoje trzy życiowe cele i wierzcie mi na słowo, to nie są jakieś wygórowane marzenia. Jednym z najważniejszym jest ukończenie college i zostanie pielęgniarką. Jednak jedna informacja o kolejnym wybryku jej matki stawia jej przyszłość pod wielkim znakiem zapytania. Calla doskonale zdaje sobie sprawę, że to, co do tej pory tak skrzętnie ukrywała przed światem, zaczyna deptać jej po piętach. Łudząc się, że gdy wróci do miejsca, do którego obiecała sobie nigdy nie wracać, odzyska to, co matka tak perfidnie jej zabrała, nie spodziewała się, że nie znajdzie tam swojej rodzicielki, ale zamiast niej spotka jeszcze większe i bardziej niebezpieczne kłopoty. Powracając do „domu” zajrzała do jednego z miejsc, w którym czuła się odrobinę lepiej — do baru pełnego wspomnień, prowadzonego niegdyś przez jej rodziców. Tam dostrzega przystojnego barmana, który wydawać by się mogło, nie patrzył na nią przez pryzmat jej blizny. Młoda dziewczyna nie przypuszczała, że barman okaże się dla niej kimś znacznie więcej i że on również skrywa pewien sekret. Calla musi stawić czoła nie tylko swoim lękom, ale przede wszystkim sekretom.
Historia Calli i Jaxa to bardzo fajna opowieść o determinacji, tajemnicach, trudnej przeszłości i traumach z dzieciństwa, bliznach nie tylko na ciele, ale i na duszy, o przyjaźni i kiełkującej miłości, ale także o nieoczekiwanych zwrotach w życiu, które mogą prowadzić do nieprzewidywalnych zmian. Przyznaję, że autorka bardzo ciekawie wykreowała bohaterów, nie dość, że nie da się ich nie lubić, to dla mnie Calla stała się bardzo bliska. Doskonale rozumiem jak, to jest paranoicznie wręcz zakrywać blizny, które najbardziej widoczne są dla osób, które je mają. Jakie to ważne i piękne, że nasza druga połówka, taka najbliższa nam osoba wcale ich nie dostrzega. Niby takie nic, a jednak ma naprawdę wielkie znaczenie. Jax to mężczyzna prawie idealny, który również przeszedł nie jedno w swoim życiu, a mimo to okazał się niesamowitym wsparciem i wykazał się ogromnym zaangażowaniem. Autorka szczerze mówiąc, nie zaskoczyła mnie absolutnie, bo wiedziałam, że ta historia będzie dobra i oczywiście taka była. Emocjonalna, wciągająca, poruszająca, pokazująca jak gorzkie potrafi być życie, jak nie zawsze matka jest prawdziwą mamą, jak traumatyczne wydarzenia rzutują nie tylko na naszą teraźniejszość, ale też na przyszłość. Ta słodko gorzka opowieść będzie idealna dla każdego, kto oprócz romansu szuka w książkach czegoś jeszcze. Na marginesie dodam jeszcze, że „Zostań ze mną” jest czwartym tomem serii, a ja wcześniej nie miałam okazji poznać pozostałych części, co absolutnie mi nie przeszkadzało i spędziłam z nią świetny czas. Jak zapewne się domyślacie, z przyjemnością polecam Wam ją do poczytania zwłaszcza teraz, gdy wieczory zaczynają się robić nieco dłuższe.
Za możliwość zrecenzowania tej historii dziękuję Wydawnictwu Akurat.