Mieczysław Gorzka jest bez wątpienia jednym z najlepszych autorów kryminałów. Nie trafiłam jeszcze na negatywne opinie dotyczące jego książek, za to zachwytów nie brakuje. Cieszę się, że dałam mu w tym roku w końcu szansę i pochłonęłam wszystko, co dotychczas stworzył. Nie będę ukrywać, że najbardziej podobają mi się jego pierwsze dzieła, ale tym razem zmierzyłam się z tym najnowszym.
"Poszukiwacz zwłok" to początek zupełnie nowej serii z nieznanymi wcześniej bohaterami. Autor wraca do klasycznej odmiany gatunku po eksperymencie z "Burzą", jednak muszę przyznać, że nie weszłam w tę historię tak płynnie jak się spodziewałam. Długo wyczekiwany przeze mnie kryminał rozpoczął się jakby niezgrabnie, jakoś tak nie zachęcał wręcz do dalszej lektury. Warto było jednak przebrnąć przez ten moment, bo dalszy ciąg był już na takim poziomie, do jakiego Mieczysław Gorzka przyzwyczaił swoich czytelników.
Mam niewątpliwy problem z bohaterami, którzy wychodzą spod jego pióra. Nie polubiłam Zakrzewskiego i daleko mi też do odczuwania sympatii wobec Laury Wilk. Nie przeszkada mi to jednak zupełnie w czerpaniu przyjemności z intryg kryminalnych, które oni rozwiązują. A Wiczyca ma chyba jeszcze trudniej niż Zakrzewski i to wcale nie ze względu na płeć.
Wydaje mi się, że styl, jakim posługuje się autor jest na tyle świetny, że przyjemnie czyta mi się nawet te powieści, których fabuła nie wpisuje się dokładnie w mój gust. W tej książce za dużo było dla mnie wątkó...