Przemysław Żarski nie rzuca słów na wiatr, nie lubi też najwyraźniej gadać po próżni. Jego proza to w pewnym sensie umiar treści przy równoległym rozmachu znaczeń, wrażeń. Fabularnie brak w "Grzęzawisku" niepotrzebnych, nic niewnoszących wątków, tutaj wszystko ma sens i musi w danym momencie "wskoczyć na swoje miejsce". Spod tej kryminalnej skorupy wykruszają się - co dla powieści tego autora charakterystyczne - kolejne tropy i znaczenia, dotykające ważnych, fundamentalnych kwestii.
Żarski lubi drążyć, naświetlać czynniki i doświadczenia, które składają się na obraz ludzkiej kondycji, bo ona przecież nie pozostaje bez wpływu na decyzje i dalsze poczynania każdej jednostki. A te prowadzić mogą zarówno do szczęścia i sukcesu, jak również ku przepaści, bądź na grząskie, błotniste manowce..
Podkomisarz Aleksandra Lazar rozpoczyna śledztwo dotyczące odkrytych w lesie kości. Korzenie znaleziska sięgają głęboko w przeszłość, do tragedii, w której cieniu lokalna społeczność żyje od lat. A Aleksandrę zmusi do zmierzenia się z prawdą o sobie i swoich bliskich. Z przeszłości zaczynają wyłaniać się pochowane po kątach, zamiatane latami pod dywan czasu demony.
Mała miejscowość, gdzie wszyscy się znają, każdy ma swoje podejrzenia, woli jednak nabrać wody w usta. Bo tak łatwiej, wygodniej, a i strach czasem się wychylić.
Rusza śledztwo, które najmocniej dotknie dawnego przyjaciela za...