Na miejsce gdzie znaleziono zwłoki staruszka Theodora zostaje wezwana Pia, okazuje się, że obok wycieńczonego psa policjanci odkrywają szczątki zaginionych kobiet. Rozpoczyna się śledztwo, policja dowiaduje się, że żona Theodora zaginęła przed laty, a pozostałe ofiary również przepadły bez wieści w okolicach Dnia Matki. Takich przypadków jest o wiele więcej, podejrzani się mnożą. Kim jest morderca, czy to zabity staruszek, czy jego podopieczni (razem z żoną prowadził rodzinę zastępczą), dlaczego zabija i czemu profiler podejrzewa, że to może być ktoś skrzywdzony przez matkę??
Mistrzyni kryminału mnie nie zawiodła, pochłonęłam książkę, uwielbiam jej styl i to, że potrafi w fabułę kryminalną wpleść to, co w śledztwie jest najważniejsze. Tym razem mamy wątek domów dziecka, dzieci z patologicznych rodzin, domy zastępcze, „kochanych rodziców” i ich metody wychowawcze. Przeraża bezmyślność urzędników, ale także dzieci, które wolą być w rodzinach gdzie istnieje przemoc, niż nie mieć nikogo i znaleźć się w niewydolnych pod każdym względem domach dziecka. Całość powieści jest zbudowana na podstawie dwóch stron, to jest to, co bardzo cenię u autorów kryminałów. Przede wszystkim po jednej stronie mamy śledztwo, żmudne, bez żadnych fajerwerków, mozolne, tutaj mamy przedstawioną pracę śledczych, techników, patologów i profilera – powoli wyjaśnione tak, aby czytelnik miał wrażenie, że sam odkrywa zagadkę. Druga strona to zmuszenie mnie, abym weszła w skórę mordercy i...