Książka Nele Neuhause "Wśród rekinów" jest genialną powieścią. Normalnie nie przepadam za światem finansjery, światem do którego sam nigdy nie dojdę. Zresztą chyba nie warto... Jednak powieść Neuhause porywa, wciąga już od pierwszych stron. Zazwyczaj bywa tak, że w miarę czytania, łatwo jest zorientować się, jak potoczy się dalszy ciąg fabuły. W tym przypadku jest wręcz odwrotnie!
Naszą główną bohaterką jest Alex Sontheim, piękna i ambitna kobieta zajmująca się koordynowaniem fuzji wielkich korporacji. Jest niezwykle pracowita, przedsiębiorcza, pewna siebie i nagle... trafia w konflikt pomiędzy burmistrzem Nowego Jorku, Nickiem Kostidisem, a największym potentatem, a zarazem szefem włoskiej mafii, Sergiem Vitalim. Pierwszy jest swoistym człowiekiem z kryształu – jego życiowym idee fixe jest uczynie z Nowego Jorku ostoi, nie tyle biznesu, co bezpieczeństwa i sprawiedliwości dla każdego, niezależnie od zasobności portfela. Kostidis samotnie staje naprzeciw wielkich korporacji, przekrętów, korupcji, polityków, gangsterów, nie zawsze obiektywnych massmediów oraz niezrozumienia. Jego najpotężniejszym oponentem jest Vitali, swoisty Jeździec Apokalipsy, który robi interesy z wszystkimi, i bardzo często nielegalnie. Nie boi się grać nieczysto. Bierze wszystko, co chce nie przebierając w środkach. I nasza główna bohaterka, nieoczekiwanie zostaje kochanką Vitalego. A że nie jest to łatwy związek, no bo przecież nie miłość, przekonacie się sami.
W książce wbrew ...