Dzień Matki recenzja

"Dzień Matki" to mroczna i tajemnicza opowieść, którą otwiera straszny incydent z udziałem trójki dzieci. Tego dnia jedno z nich zostaje zabite, a drugie staje się łowcą,okrutnym seryjnym mordercą.

Wiele lat później w tym samymi miejscu zostają znalezione zwłoki Theodora Reifenratha, który jak się szybko okazuje, leży martwy od dwóch tygodni. 
W dniu śmierci staruszek ma 84 lata i w wielkim domu mieszkaa zupełnie sam. Przed wieloma laty, jako małżeństwo w sile wieku i ze świetnymi warunkami lokalowymi Theo i jego żona Rita przyjmowali pod swój dach trudne sieroty, które nie miały szans na adopcję i jako przykładna rodzina żyli szczęśliwie. Pewnego dnia, gdy większość podopiecznych jest już dorosła Rita popełnia samobójstwo. Wiele osób uważa, że została zamordowana przez własnego męża.

Po oględzinach sprawa wydaje się prosta- staruszek umiera albo z przyczyn naturalnych albo w wyniku obrażeń głowy. 
Przez czysty przypadek policjanci znajdujący się na miejscu wezwania dokonują makabrycznego odkrycia, będącego zaledwiepoczątkiem niezwykle przerażającej historii ciągnącej się od wielu lat.

Pia, policjanka zajmująca się śmiercią Theo i zbrodniami, które w trakcie śledztwa zostają ujawnione, wraz ze swoją ekipą odnajduje wiele elementów wspólnych łączących wszystkie wydarzenia. 
Kawałki układanki, takie jak schematyczne i rytualne działanie oraz data śmierci ofiar powoli zaczynają dawać ogólny zarys działania mordercy, jednak podejrzanych jest wielu. 

Całość napisana jest rewelacyjnie- od tej historii nie można się oderwać. Pomimo, że książka ma ponad 720 stron pochłania się ją niebywale szybko, a zwroty akcji i powiązania pomiędzy bohaterami głównymi oraz drugoplanowymi wykreowane są perfekcyjnie. Zaskakują odkrycia i powoli wyłaniające się rodzinne tajemnice. Całość intryguje, a wszystko przedstawione jest tak, jakby mogło wydarzyć się naprawdę.