W obozie bezwzględni mordercy, w domu kochający mezowie, czuli kochankowie i troskliwi ojcowie.
Jakim trzeba być człowiekiem, aby bić do nieprzytomności kobiety, dzieci w obozie, a później iść do domu i tulić swoje dzieci, żonę.
Trzeba być albo psychicznie chorym psycholem, ale człowiekiem pozbawionym uczuć.
Tłumaczenie odcięcia się od "pracy" do mnie nie przemawia.
Książka jest pisana z perspektywy żony esesman, który przywozi ją do Auschwitz wraz dziećmi, aby wspólnie tu mieszkać. Ann nie potrafi się odnaleźć w tej rzeczywistości. Jest niczego nie świadomą kobietą, ma swój cudowny świat, dzieci, jedzenie, futra, kosztowności. Nie pyta skąd. Nie ma pojęcia czym zajmuje się jej mąż.
Przypadkiem dowiaduje się od koleżanek skąd są te wszystkie rzeczy. Niby ją to przeraża, ale chętnie idzie do obozu po transportach i wybiera śliczne fatałaszki.
Jej osoba była tak denerwująca, tak ignorancka do pewnych kwestii, tematów. Jej brak szacunku do ludzi. Na początku było mi jej żal, niczego jie świadoma, z czasem nie mogłam znieść jej osoby.
Drugą osobą, która opisuje swoje przeżycia jest Żydówka przyprowadzona przez jej męża do pomocy w domu.
Jest zawszona, śmierdząca, brudna, a przede wszystkim głodna. To jak jest traktowana przez Ann jest nie do czytania na chłodno.
Jednak karta się odwraca kiedy Żydówka poznaje jej sekret i kiedy.... To sobie doczytacie.
-------
Kolejna książka oani Niny bardzo dobrze napisana z użyciem wied...