Przedwojenny świat zniknął na zawsze, pozostawiając za sobą gruzy i nową rzeczywistość, do której ci, którym udało się przeżyć będą musieli się przystosować. Wielcy państwo nie mają już władzy absolutnej, szlachta stała się wrogiem ludu a nowi włodarze kraju „rozliczają” ją ze wszystkich przewin. Dla mieszkańców czworaków otwierają się drzwi do innego świata, możliwość pójścia do szkół, wyjazd do miasta, inne, być może lepsze życie.
Tylko, czy aby na pewno wszystko się zmieniło? Czy ludzie do tej pory uprzywilejowani przez majątki i tytuły bez szemrania zrzekną się władzy?
Z czworaków na salony to opowieść stara jak świat. Helena Tarnowska, która choć jeszcze przed wojną była wielką panią pod okupacją musiała ubrudzić swoje białe, delikatne dłonie i pracować dla Niemca. Ona i jej rodzina mieli więcej szczęścia niż inni, ich dawny dom nie został zniszczony, a po wojnie, gdy okupant musiał uciekać Tarnowskim pozwolono wrócić na stare śmieci. Pomyśleć by można, że wojna, która odarła ludzi ze złudzeń, nadziei i bogactw a następnie dojście do władzy komunistów, żądających „wszystkim po równo” powinny skorygować światopogląd dawnej szlachty, jednak stare nawyki nie tak łatwo wykorzenić…
Czy to teraz, czy dawniej ludzie lubili romantyzować życie na wsi. Zdawali się widzieć jedynie bliskość z naturą, wolność i sielskość, zupełnie ignorując piszczącą biedę czy restrykcyjne, niepisane zasady rządzące życ...