Czasem jedno wydarzenie ma niebagatelny wpływ na dalsze losy świata. Tak było w przypadku największego i najbrutalniejszego konfliktu w dziejach. Niestety, wraz z upływem kolejnych lat, można zaobserwować pewną zależność. To współczesne pokolenie, które powinno znać dzieje swojego kraju, pielęgnować pamięć poległych, coraz częściej w ogóle nie łączy faktów. Myli lub nie podaje właściwych dat najważniejszych wydarzeń tamtego okresu, jak chociażby powstanie warszawskie. To druzgocące zjawisko rujnuje nasze poczucie tożsamości narodowej. Na szczęście z pomocą w uporządkowaniu faktów przybywają kolejni autorzy publikacji historycznych.
Ann jest żoną esesmana. Właśnie przeprowadziła się do Auschwitz wraz z dziećmi. Nowa rzeczywistość okazuje się być na tyle przytłaczająca dla kobiety, że ta zupełnie nie umie się w niej odnaleźć. Domyśla się, że zajęcie, którym para się jej mąż, musi być wyczerpujące. Nie ma jednak pojęcia, o jaką pracę dokładnie chodzi. Hans unika tego tematu jak ognia, co coraz bardziej niepokoi kobietę. Czy ostatecznie dowie się prawdy o swoim ukochanym?
Tytuł książki odnosi się bezpośrednio do dualistycznej natury zła i dwulicowości samego człowieka. To wstrząsający portret esesmanów, którzy potrafili wpasować się w otoczenie i - kiedy trzeba - być zwykłymi ludźmi. Nie wzbudzali podejrzeń. Nikt nie wiedział, że kilka lub kilkanaście godzin wcześniej dopuszczali się oni bestialskich czynów. Rankiem nadzorowali kolejne transporty więźniów do obozu, a wieczorem bawili się z innymi, promiennie się przy tym uśmiechając. Rabowali domy w akompaniamencie wrzasków mordowanych ludzi, by wieczorem wrócić do domu, wtulić się w objęcia ukochanej żony i podarować jej taki „prezent”. To tylko dwa przykłady zachowań, których nie sposób zrozumieć. Ludzi, którzy zatracili swoje człowieczeństwo. Upadek jakichkolwiek zasad, rozkład wartości moralnych sprawił, że bliżej im do zwierząt. Normalny człowiek nigdy w ten sposób nie postępuje. Przeraża jeszcze jedna kwestia - po takiej pracy esesmani wracali do domu zmęczeni, ale bez cienia wyrzutów sumienia. Jakby nic się nie stało. Dbali o ogród tuż za obozowymi drutami, bawili się ze swoimi dziećmi. Można rzec, że prowadzili - o zgrozo w tym kontekście - normalne życie. Czy da się jednak spokojnie żyć, mając na sumieniu setki istnień? Okazuje się, że tak, gdy nie ma się skrupułów, a człowieka traktuje się jak twór czysto biologiczny. Brak tutaj jakichkolwiek głębszych uczuć czy empatii. Stąd pokusiłam się o przytoczenie jednego z cytatów z filmu „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego.
Autorka oddała do rąk Czytelnika publikację historyczną. Zamieściła w niej obszerną dokumentację. Odnajdziemy tutaj fragmenty pieśni, fotografie, fragmenty księgi rodu SS, listów, przemów i tekstów przysiąg. Czytając tę książkę mamy okazję poznać fragmenty biografii samego Adolfa Hitlera oraz śledzić jego kolejne kroki w dążeniu do władzy. Obserwujemy także życie żon niemieckich oficerów, które były gotowe na największe poświęcenie. Przechodziły - dosłownie - gruntowne szkolenia w zakresie bycia dobrą żoną, jakkolwiek tragikomicznie to zabrzmi. Mamy możliwość śledzenia codzienności życia obozowego i komendanta tam pracującego. Bardzo jasno stawiał on granice. Zbrodnie popełniane w obozie tam już zostawały i miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Zupełnie nieistotne było to, że tuż obok czeka stęskniona rodzina. Bezduszność w najczystszej formie.
„Dwie twarze. Prywatne życie morderców z Auschwitz” Niny Majewskiej-Brown to wstrząsająca publikacja historyczna. Zło potrafi czaić się w każdym z nas. Spieszę nadmienić, że nie jest to kolejny tytuł podkoloryzowany na potrzeby opowiedzenia łzawej historii, ale wartościowa książka historyczna, wzbogacona o ciekawostki. Warstwa fabularna to element poboczny, który miał na celu pomoc w zrozumieniu mechanizmów działania hitlerowców. Jak widać, nikt przy zdrowych zmysłach nie potrafi zrozumieć takiego zachowania. Niegodne jest nazywanie oprawców ludźmi. Zbyt nisko upadli moralnie, aby otrzymać to miano. To próba rozkładu zła na czynniki i analizy. Nic nie bierze się znikąd. Tytuł trudny, wywołujący ogromne emocje, szokujący, ale potrzebny. Coraz mniej osób ma świadomość dramatu, jaki rozgrywał się podczas II wojny światowej. Takie książki pomogą uzupełnić braki wiedzy. Szczególnie teraz, w półokrągłą rocznicę zakończenia wojny i wyzwolenia byłego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Ta książka zostawia trwały ślad w umyśle Czytelnika i przeraża, gdy uświadomimy sobie, że za największe zło zawsze odpowiadają ludzkie ręce.