Zastanawiałam się, jak najdelikatniej ująć moje wrażenia po przeczytaniu taj książki. Krótko mówiąc: nie porwało mnie. I nie chodzi mi tylko o typ narracji (pierwszoosobowa nigdy nie była moją ulubioną i nic nie zapowiada zmiany). W "Czarodzieju ze Świata Czarownic" dzieje się raczej niewiele. Rozmowy (w niektórych nawet nie wiadomo, o co tak dokładnie chodzi) przeplatają się z wędrówką i następnymi rozmowami, po których bohaterowie znów wędrują. Zdecydowanie nie jest to opowieść dla miłośników akcji. Bohaterowie książki też jacyś... sztuczni, z braku lepszego określenia.
Zapewne na moje mało pochlebne zdanie ma wpływ to, że nie czytałam poprzedniej książki "Troje przeciw Światu Czarownic" (znajomemu "wcięło"). Różnica pomiędzy początkowymi opowieściami o Estcarpie a tą książką jest zbyt duża - zupełnie inny świat, do którego trzeba się przyzwyczaić, nowe rasy istot, nie wspominając już o bohaterach. Przy czytaniu serii Estcarp zdecydowanie odradzam omijanie książek - mi to na dobre nie wyszło.