Fragment książki:
[...] Zaręczyny - chociaż były uroczystą ceremonią - to jeszcze nie ślub. Uczepiłem się tej myśli, ponieważ zrozumiałem, iż nigdy nie ożenię się z Thaney. [...]
Pani Eldris nie czekała na naszą odpowiedź. Otworzyła leżącą na kolanach jedwabną sakiewkę i wyciągnęła z niej...
Pas z lamparciej skóry! [...]
W końcu dotarłem do polany, gdzie miesiąc srebrzył gładź leśnego jeziorka. Zdarłem z siebie ubranie, wskoczyłem do wody, nabrałem jej w dłonie, ochlapałem się. Pas ciemniał na moim ciele, a jego klamra dosłownie zapaliła się od księżyca. Nigdy dotąd nie widziałem podobnego zjawiska. Żółtobrązowy kamień świecił coraz jaśniej, aż otoczyła mnie ognista chmura. Byłem jak oszalały, widziałem tylko jarzącą się głowę lamparta.
[...] Zaręczyny - chociaż były uroczystą ceremonią - to jeszcze nie ślub. Uczepiłem się tej myśli, ponieważ zrozumiałem, iż nigdy nie ożenię się z Thaney. [...]
Pani Eldris nie czekała na naszą odpowiedź. Otworzyła leżącą na kolanach jedwabną sakiewkę i wyciągnęła z niej...
Pas z lamparciej skóry! [...]
W końcu dotarłem do polany, gdzie miesiąc srebrzył gładź leśnego jeziorka. Zdarłem z siebie ubranie, wskoczyłem do wody, nabrałem jej w dłonie, ochlapałem się. Pas ciemniał na moim ciele, a jego klamra dosłownie zapaliła się od księżyca. Nigdy dotąd nie widziałem podobnego zjawiska. Żółtobrązowy kamień świecił coraz jaśniej, aż otoczyła mnie ognista chmura. Byłem jak oszalały, widziałem tylko jarzącą się głowę lamparta.