To, co lubię w twórczości Agnieszki Lis, to różnorodność gatunków i stylów. Sięganie po książki autorki jest jak loteria - nigdy nie wiem, na co trafię. Tym razem otrzymałam powieść o przyjaźni i tolerancji z wojenną historią w tle.
Opowieść ta rozpoczyna się tuż przed wybuchem II wojny światowej. Katolicki ksiądz Kazimierz, to dobra dusza. Pomaga każdemu, kogo napotka, z każdym zamieni słowo, dzieci pogłaszcze po główkach i da im cukierki. Uwielbia dobrze zjeść, a jego największą słabością są słodkości. Kiedy pierwszy raz przychodzi do Rabina po radę, nie spodziewa się, że wizyty na Pereca zostaną wpisane w jego stały "grafik". Między księdzem a Rabinem tworzy się nić porozumienia.
"Córka Rabina" jest, mimo sporego dorobku autorki, jej pierwszą książką opartą na historycznych faktach. Opowiada o losach dwóch wielebnych z różnych światów, wyznań i najbliższego ich otoczenia: katolickiego księdza oraz żydowskiego Rabina. Autorka chce pokazać świat wolny od rasizmu, nietolerancji ze względu na wiarę, pochodzenie, urodzenie. Udowadnia, że wszyscy są równi wobec Boga i człowieka, wszystkich czeka taki sam los, a przyjaźń między takimi osobami może zaistnieć. I nieważne czy jesteśmy biedni, czy bogaci, wierzący czy nie, wobec Boga wszyscy jesteśmy jednakowi, zaś przed Sądem Ostatecznym tak samo rozliczani.
Jestem pod wrażeniem "dopieszczenia" postaci. Nie są one płytkie ani nudne. Każda ma jakąś charakterystyczną cec...