Po przeczytaniu dwóch innych, nie Wędrowyczowskich zbiorów opowiadań Pana P, mianowicie "2586 kroków" i "Czerwonej gorączki" ("Rzeźnika drzew" jeszcze nie dopadłem) miałem mieszane uczucia sięgając po "Aparatusa".
Okazuje się jednak, że obawy te były przedwczesne i mocno na wyrost.
O ile pierwsze opowiadanie można potraktować jako, niestety, mało udaną wprawkę, o tyle pozostałych siedem utworów można śmiało polecić.
Czytelnicy przyzwyczajeni do postaci doktora Skórzewskiego będą mieli okazję przeczytać trzy opowiadania z tymże bohaterem.
Może i całość momentami trąca trochę grafomaństwem, a punkty kulminacyjne bywają brutalnie urżnięte w mało odpowiednich momentach, ale wystarczającą rekompensatą są kapitalne pomysły Pilipiuka.
Do chwili przeczytania "Rzeźnika drzew" uznaję w swoim osobistym rankingu "Aparatusa" za najbardziej udany zbiór opowiadań Pana Andrzeja. Oczywiście w tej klasyfikacji nie uwzględniam książek o egzorcyście- bimbrowniku. To jest jednak zupełnie inna kategoria opowiadań, nawet nie za bardzo jest sens je porównywać.
Reasumując: bardzo dobra, chociaż do rewelacji jeszcze trochę brakuje.