Avatar @Mackowy

Maciek

@Mackowy
122 obserwujących. 42 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 25 minut temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
122 obserwujących.
42 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 25 minut temu.
czwartek, 19 listopada 2020

Reptilianie atakują ! #3

W pierwszej chwili nikogo nie dostrzegł. Co prawda miejsce, z którego dobiegał głos natręta było ukryte w półmroku, bo do willmanowego zaułka nie docierało światło latarni stojącej przy głównej ulicy, jednak nie było tam aż tak ciemno, aby przechodząc nie dostrzegł stojącego człowieka.
Przełknął ślinę. Drżące dłonie zacisnął w pięści. Powoli, starając się zachowywać naturalnie, do czego zużył resztki z niewielkich zapasów drzemiącej w nim odwagi, ruszył w kierunku natręta.

- Nie wiesz - syknął - że nie zaczepia się obcych na ulicy?
- Willman wyluzuj - głos dobiegał z dołu, jakby mówiący leżał na chodniku - oni nie są wszechmocni, to nie są bogowie, nie widzą wszystkiego i nie mogą wejść ci do głowy.
- Przecież nie jestem głupi! - zacietrzewił się, ciekawość powoli wygrywała walkę ze strachem, co na swój sposób przeraziło go jeszcze bardziej - Ale kamery…
- Kamery ... - w głosie dało się wyczuć pogardliwą nutkę - na kamerze będzie widać jak schylasz się po portfel, widzisz portfel ? Nie tu. Musisz patrzeć trochę bardziej na prawo. O właśnie! A teraz kucnij, podnieś go i otwórz.

Faktycznie. Koło jego prawej stopy leżał mocno sfatygowany skórzany portfel. Willman schylił się żeby go podnieść:

- To portfel Svena! - stłumił okrzyk zdziwienia - skąd ?!
- Ćsss ! - syknął głos - nie podnoś się, otwórz portfel i udawaj, że przeglądasz zawartość. O właśnie tak i nie ruszaj się choćby nie wiem co.

Wykonał polecenie. Sven był jego współlokatorem mniej więcej od pięciu lat, więc wiedział co znajdzie w jego portfelu, mimo to przeglądał dokumenty jeden po drugim, przy okazji, w udawanym skupieniu marszcząc brwi: karta pobytu, karta zatrudnienia, “dowód prawego obywatela” z aktualnymi pieczątkami. Ze wszystkich dokumentów patrzył na niego uśmiechnięty, szczupły blondyn, o roztargnionym spojrzeniu dziecka.

Bardziej wyczuł, niż usłyszał szelest, a zaraz po nim ruch w okolicach kostek. Kątem oka zauważył jak coś niewielkiego, o ciemnoszarej barwie podąża od jego lewej stopy do prawej, po czym uczepiwszy się nogawki jego spodni powoli wspina się po łydce, a zaraz potem po udzie. Willman poczuł jak wszystkie włoski na jego przedramionach i karku stają dęba, kiedy to coś mościło się się w kieszeni jego kurtki.

- Jak na pierwszy raz, to wcale nieźle nam to wyszło - pochwalił go głos, tym razem dobywający się z jego kieszeni - a teraz schowaj portfel do kieszeni i jazda do domciu, Sven pewnie się zamartwia, a ja cholernie zgłodniałam na tym mrozie. Nie! Nie! do drugiej kieszeni idioto!! Ała !!!


Sven faktycznie się zamartwiał i nie było w tym nic dziwnego. W mieście zgubienie dokumentów było równoznaczne z długim i męczącym procesem, obejmującym dziesiątki godzin przesłuchań i wywiadów w instytucjach, których praworządny obywatel bał się bardziej, niż spotkania ze zwykłymi bandytami. Przy okazji żaden szanujący się zwykły bandyta, nie zabrałby praworządnemu obywatelowi dokumentów: pieniądze, kosztowności, czy w skrajnych przypadkach, wobec oporu, zdrowie, tak, ale nigdy dokumenty, w końcu trzeba być człowiekiem, niezależnie od wykonywanej profesji. Reptilian ta zasada nie dotyczyła i bywały już przypadki, że człowiek chcący odzyskać któryś z dokumentów, nie wytrzymywał przesłuchania, czego konsekwencje ponosiła jego rodzina, czasem przyjaciele, a nierzadko i znajomi z pracy, bo w mieście tak naprawdę nie było ludzi niewinnych, a Reptilianie umieli do człowieka dotrzeć. Szczególnie do człowieka takiego jak Sven czy Willman, trudniących się handlem i wymianą kontrabandy historycznej.

Kiedy emocje związane z cudownym odnalezieniem portfela opadły, Willman pokrótce opowiedział Svenowi, co przydarzyło mu się w drodze do domu. Sven najpierw nie uwierzył, potem zbeształ współlokatora za brak ostrożności, na koniec, gdy głos dobiegający z kieszeni kurtki Willmana oznajmił, że jak zaraz nie dostanie czegoś do jedzenia to rozerwie ich na strzępy, z irytował się, z kolei gdy z rzeczonej kieszeni wylazła najprawdziwsza nornica po prostu zemdlał.
× 16
Komentarze