🐱🐱🐱
Gdy @kryminalnatalerzu organizowała booktour z pierwszym tomem powyższej serii, czyli “Mamy morderstwo w Mikołajkach” to byłam pełna entuzjazmu przed lekturą. Niestety, ale w jej trakcie moje oczekiwania malały i malały, aż w końcu prawie całkiem zniknęły. Książka mnie rozczarowała tym, w jakim kierunku cała historia poszła oraz samym stylem pisania autorki. Kiedy natrafiłam na informacje, że @kryminalnatalerzu organizuje zabawę z kolejnym tomem przygód kotki o męskim imieniu Burbur zawahałam się. Bo, wiecie, po co brać coś, co już z początku przeczuwacie, że was rozczaruje? Jednak organizatorka zachęcała niestrudzenie do udziału w tej akcji, mówiąc, że “Taka tragedia w Tałtach: bardziej już przypomina wcześniejsze powieści Marty Matyszczak. W końcu dałam się skusić. Czy jednak dobrze zrobiłam?
🐱🐱🐱
Fabuła “Takiej tragedii w Tałtach” rozpoczyna się w momencie odnalezienia pewnych zwłok na brzegu jeziora. Okazuje się, że to mężczyzna, który dwa miesiące wcześniej brał udział w zabawie sylwestrowej wspólnie z kolegami. Sprawę prowadzi komisarz Paweł Ginter. Kto miał motyw, aby zabić ofiarę? Co pchnęło kogoś do tak makabrycznego czynu? Z czasem wychodzi na jaw, że nie tylko koledzy zamordowanego mężczyzny mieli powód, aby pokusić się na jego żywot. Tymczasem żona Pawła, Rosalia odnosi sukcesy w swojej lecznicy “Podaj Łapę”. Nic jednak nie trwa wiecznie. Na jaw wychodzi najmroczniejsza z tajemnic kobiety. Nie może jej zdradzić nawet swojemu m...