Na debiutancką książkę prozatorską Piotra Sommera składa się siedem opowiadań, których pierwszoplanowym bohaterem jest małe miasteczko pod Warszawą widziane oczami zmieniającego się w czasie narratora.
„Zerkałem spod stojącej na parapecie drewnianej lampki z nadpalonym abażurem, przymocowanym stożkowato do dwóch nierównej wielkości kółek z drutu, i widziałem na własne oczy, jak dygot studni, rozbity przez okantowane metalem schodki na cząstki mniejsze – na takt naciskanej wajchy i pogłos zdezelowanego tłoka, gdy dźwignia przed następnym naciśnięciem szła do góry – wpada kawałek po kawałku do naszej klitki, przez dziurkę od klucza i szczelinę przy zasuwce, po czym się zsuwa na dół i ginie w szparze między klapą od piwnicy a podłogą”.
(z opowiadania „Przesieka”)
(z opowiadania „Przesieka”)