Jak robić, żeby się nie narobić, czyli rzecz o mękach edukacji.
"Sposób na Alcybiadesa" to historia grupki sprytnych uczniów, którzy postanowili obejść system, a jak się okazało, ich wspaniała metoda przechytrzyła ich samych.
Od zawsze byłam kujonem, więc żadne sposoby na nauczycieli nie były mi potrzebne, nigdy mi nie przeszedł przez myśl inny niż stara dobra nauka. Mimo to całą tą hecę uważam za całkiem zabawną, ale przyznaję, że zawsze było mi trochę żal starego Alcybiadesa, poczciwy psor, tacy zawsze najbardziej cierpią, bo ci wredni sobie na głowę wejść nie dadzą. Na szczęście Profesor Misiak miał asa w rękawie i może jednak on wyprowadził młodzież w pole? Jeżeli nie czytaliście - polecam, ja się zawsze obśmiewam przy lekturze SPONAA.