Przeczytane
Współpraca
Miroslav Žamboch, to bardzo interesujący człowiek.Bowiem, który z pisarzy może się pochwalić, tym, że jest fizykiem jądrowym, który w wolnym czasie uprawia judo i uwielbia wręcz wspinaczki górskie?Być może, ze względu na tak rozległe zainteresowania i wykształcenie, jego książki znacznie odbiegają od tego, do czego zdołali mnie przyzwyczaić, chociażby nasi rodzimi twórcy.
Przygodę z jego twórczością, zacząłem kilka lat temu, kiedy to, właśnie "Sierżant", wpadł w moje ręce.Książka spodobała mi się na tyle, że postanowiłem, bardziej zagłębić się w pomysły tego autora i sięgnąć, także po inne jego powieści, czy zbiory opowiadań.Wśród woluminów, które zostały wydane u nas, należy przede wszystkim wymienić cykl Koniarz, który to cykl wzbudza skrajne emocje wśród czytelników.Są to opinie entuzjastyczne, jak i odsądzające od czci i wiary autora.Ale jak wiadomo, gusta są różne, każdy odbiera inaczej niemalże każdą rzecz, z którą mamy na co dzień do czynienia, a co dopiero mówić o dziele pisanym, gdy rynek powieściowy jest tak bogaty.Ale dość o tym.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Fabryka Słów, otrzymałem do recenzji, wspomnianą już przeze mnie pozycję"Sierżant".
A cała opowieść zaczyna się w momencie, w którym, niektóre powieści właśnie się kończą.Zostajemy rzuceni w sam wir wydarzeń, których przebieg, a także konsekwencje działań bohaterów, mogą zmienić wiele.
Lancelot-bo tak nazywa się jeden, z głównych bohaterów tej powieści, kilkanaście lat temu stracił ...