Książka z 2003 roku i mogę przysiąc, że czytałam ją bardzo blisko tamtego roku. Kiedy więc zobaczyłam, że wyszedł czwarty tom, wiedziałam, że będę musiała go przeczytać. Problem był tylko taki, że kompletnie nie pamiętałam, o czym były poprzednie trzy części. No może nie tak kompletnie, coś tam pamiętałam. Postanowiłam przypomnieć sobie więcej, słuchając audiobooka.
Katarzyna Kruszewska pracuje w CBŚ. Dzięki zastosowaniu najnowszej technologii odnajduje swoją prababkę, która... się nie starzeje. Okazuje się, że powodem tego jest kamień filozoficzny, niestety ten już się kobiecie kończy. Musi odnaleźć swojego mistrza Michała Sędziwoja, by otrzymać więcej tynktury. Katarzyna postanawia pomóc "kuzynce". Wkrótce do dość nietypowego duetu dołącza trzecia osoba, wampirzyca Monika.
Książka nie jest długa, ale kto zna pióro Andrzeja Pilipiuka, ten wie, że jest to styl, który trzeba lubić. Ja zawsze potrzebuję chwili, żeby się w niego wczuć, także początki u mnie zawsze są trudne. Autor ma niebywałą wiedzę, którą wplata w swoje powieści. Tym razem nie było inaczej. Alchemia, historia kamienia filozoficznego, techniki CBŚ... No powiem, że ani przez moment się nie zawahałam, ani jedna myśl wątpiąca w opisywane metody nie pojawiła się w mojej głowie podczas słuchania powieści.