Twoje dziecko jest aż nazbyt domyślne, albo wokół niego przedmioty czasami poruszają się w dziwny sposób? Uważaj, Instytut może mieć was na oku, a wtedy czeka was piekło.
Luke Ellis to bardzo bystry dzieciak. Ma ogromną wiedzę jak na nastolatka, dostaje się na dwie prestiżowe uczelnie, a przy okazji czasami zdarza mu się przesunąć jakiś przedmiot, byle był lekki. Życie Luke'a należało raczej do tych uporządkowanych i bez specjalnych przygód, aż do dnia, w którym Instytut wyciągnął po niego swoją obrzydliwą łapę. Chłopak obudził się pewnego ranka pozornie we własnym pokoju, zaraz jednak odkrył, że to kiepska imitacja. Napotkana w nowym miejscu dziewczyna wyjaśniła mu, gdzie się znajdują, i że nie jest to, kurwa, Disneyland. Witamy w Instytucie, miejscu gdzie przeprowadza się eksperymenty pseudomedyczne na dzieciach, baw się dobrze Luke, dopóki jeszcze możesz.
Byłam raczej sceptycznie nastawiona do tej książki. Nie jestem fanką klimatów parapsychologicznych, telepatii i telekinezy, wolę futro, pazury i zęby i klasyczny przelew krwi. "Instytut" wciągnął mnie jednak migiem, aż sama byłam zaskoczona. Podobał mi się poruszany w niej temat poświęcenia jednostek dla dobra ogółu, przeprowadzania eksperymentów pseudomedycznych na porwanych "obiektach", czy istnienia brutalnych metod wykorzystywanych w tajemnicy przez zwykłymi szaraczkami zazwyczaj "w imię większego dobra". Historia biegnie wartko, Instytut to mroczne i odpychające miejsce, c...