Zatęskniło mi się za starą, dobrą Tess 😊 Znalazłam na swoim czytniku jedną z jej starszych książek, typowy thriller medyczny „Infekcja”. Wiedziałam, że nie będzie to takie dobre jak seria z moim ulubionym duetem Rizzoli/Isles i nie nastawiałam się na to. Szczerze mówiąc nie czytałam zbyt wiele książek z początków pisarstwa Gerritsen i byłam bardzo ciekawa, jak odbiorę „Infekcję”. Obiektywnie patrząc to całkiem dobry thriller medyczny jednak, mimo mojej chęci ponownego spotkania z autorką, po prostu nie do końca wpasował się w mój nastrój, samopoczucie, dzień, klimat.
Z czym mamy do czynienia w „Infekcji”? Jednym zdaniem: mamy do czynienia z bogaczami, którzy nie lubią się starzeć i zapłacą wszystkie pieniądze, aby przedłużyć swoją młodość. Nie jest przy tym istotne, jaka droga prowadzi do wymarzonego celu. I wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie pewna bardzo dociekliwa pani doktor Toby Harper, którą zaniepokoił przypadek pacjenta z objawami Alzheimera, który po przeprowadzeniu serii badań nie tylko Alzheimera nie miał, ale ponadto zniknął ze szpitala.
Okazuje się, że nie był to tylko jednostkowy przypadek. Pacjentów z podobnymi objawami przybywa. Nie znikają oni jednak ze szpitalnej izby przyjęć. Umierają. Doktor Harper rozpoczyna własne śledztwo, narażając tym samym siebie i swoją rodzinę na, delikatnie mówiąc, niedogodności.
Sprawnie napisana rzecz, czyta się bez zgrzytania zębami. Ja muszę tylko pamiętać, żeby dobierać książki do mojeg...