"Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr" refren jednej z piosenek legendarnego zespołu Budka Suflera kojarzy się z nostalgią, utratą czegoś lub kogoś ważnego.
Dla bohaterki "Cichego Wielbiciela" twórczości Olgi Rudnickiej niejakiej Julii od pewnego niepozornego wydarzenia, kojarzy się jedynie z życiem, które bezpowrotnie utraciła.
Padła ofiarą stalkera, który upatrzył sobie ją jako obiekt swoich westchnień,
nie pozostawiając chwili na złapanie oddechu.
"Romantyczne smsy, kwiaty, prezenty, zapewnienia o miłości, która z kobiet tych współczesnych i nie tylko, nie pragnie atencji, zdobywania"? Przez długi czas podobne pragnienia, były "kartą przetargową" oprawców, aby w "białych rękawiczkach" kontrolować i znęcać się nad kobietami.
Książka "Cichy Wielbiciel" opowiada historię stalkingu, owszem, ale z czasów, gdy nie był karalny, a większość osób z nieskrywaną ironią, śmiała się za plecami, bezradnej ofiary. Twórczość Pani Olgi miałam przyjemność poznać czytając "Lilith", i bardzo się cieszę,
że ciągle mogę cieszyć się dobrym polskim wytworem, inteligentnej wyobraźni, która wypełnia mi czas na kilka wieczornych godzin, ponieważ nie sposób odłożyć książki
na półkę! Polecam.