Bieszczady moje kochane!
Mogę tam jeździć w nieskończoność.
I ciągle mogę czytać o tych górach i tym regionie.
Ta książka jest świetna. Można ją polecić przede wszystkim tym, którzy Bieszczad nie znają i niewiele wiedzą o trudnej historii regionu.
Autor opisuje najlepsze szlaki, poleca, gdzie można się wybrać na piękną wycieczkę. Dużo mówi o przesiedleniach, wymarłych wsiach, spalonych cerkwiach - przedstawia tragiczną przeszłość. Opisuje znane bieszczadzkie drogi i miejscowości.
Książka zawiera rysowane mapki i dużo kolorowych zdjęć, jest więc naprawdę świetnym przewodnikiem dla osób zaczynających przygodę z tymi górami.
Ze słów autora widać, że kocha to miejsce i tą miłością pragnie zarazić czytelnika. Opowiada o górach z liryzmem, wręcz poetycko. Tekst czyta się lekko, z przyjemnością, ale i z ciekawością, szczególnie jeśli niczego nie wie się o tym regionie. Autor pisze, gdzie w tych górach jest najpiękniej i najciekawiej.
Nic tylko jechać.
Choć tak sobie myślę- może lepiej jedźcie nad morze...
A jeśli już koniecznie musicie w góry, to wybierzcie Karkonosze, Beskidy, Tatry.
Egoizm przeze mnie przemawia 😉
Bieszczady stają się coraz bardziej popularne. Latem oraz w pogodne weekendy na połoninach panuje tłok. Góry tracą swoją dzikość.
Na szczęście znam miejsca mniej oblegane a równie urocze.
Autor pisze: "Bieszczadów, tak jak i człowieka, nie da się poznać podczas jednego krótkiego spotkania. Trzeba się w nich zakochać, zobaczyć ich różne twarze, doświadczyć przygód i deszczów, uczyć się nie tylko patrzeć i widzieć, lecz także przeżywać. Ich pełny smak czuje się dopiero wtedy, gdy są częścią nas samych, gdy mamy już o nich własną opowieść."
Zgadzam się z tym najzupełniej.
Książkę bardzo polecam.