Zabawne jak czasami zupełnie z nikąd nachodzi życiowa refleksja.
Przyjemność obserwowania czynności przycinania krzewów. Takich pięknie zdobiących miejskie skrzyżowanie.
Pędy na wiosnę odrastają, wiadomo.
Młode pędy, nierównomierne, każdy pnie się w górę w swoją stronę.
Sterczą tak sobie, każdy gdzie chce.
Każdy w swoim kierunku.
Młode, świeże.
Drobne kwiatki i listki ozdabiają nowe gałązki.
One jeszcze nie wiedzą, że długo nie przetrwają. Zaraz je ktoś przytnie.
Przyjdzie ktoś i zacznie kształtować je na swoją określoną wizję.
Na swój wcześniej ułożony plan.
Nikt się ich nie pyta czy tego chcą.
Czy to im pasuje. Mają się ściąć i koniec. Otoczenie uznało, że rosną brzydko, że robią to źle. Nie tak jak przystała norma społeczna. Nierówno, krzywo, znaczy źle.
Trzeba się przycinać, obcinać.
Koniecznie trzeba podcinać każdy najmniejszy odstający fragment.
Nie można odstawać.
Będzie pięknie dopiero jak będzie równo, tak jak inne krzewy.