Nie jestem szczególną fanką fabularyzowania true crime'u. Wiem, że czasem łatwiej przekazać pewne treści w taki sposób, ale wolę jednak naszpikowany faktami reportaż niż takie krążenie wokół tematu i uzupełnianie wszelkiego rodzaju luk zgodnie z fantazją autora. Bardziej skupiam się wtedy na zastanawianiu, gdzie dokładnie przebiega granica między fikcją a rzeczywistością, a nie na samej sprawie.
"Operacyjniak" to książka, która pod tym względem pozytywnie mnie zaskoczyła. Adrian Ksycki i Michał Łańko zdecydowali się na fabularną formę, obsadzając w głównej roli Młodziana, ale nie po to, by koloryzować opowieść, lecz by w ten sposób pozwolić nam zajrzeć za kulisy pracy policji bez zdradzania wrażliwych informacji.
Niby wszyscy wiemy, że książki i filmy mocno zakłamują rzeczywistość pod kątem wszelkiego rodzaju śledztw. Dotyczy to już choćby tego, że rzadko w ogóle wspomina się o tym, że w policji są różne piony i dopiero ich połączone siły mogą wypracować pożądane efekty, czyli rozwiązanie sprawy i ujęcie sprawcy - nie robi tego ekscentryczny komisarz w pojedynkę.
Autorzy zabierają nas do Słupska i relacjonują kilka głośnych spraw z tego regionu od tej strony, o której z reguły zupełnie nie mamy pojęcia. Podobało mi się to, że przy okazji nie starali się gloryfikować "operacyjniaków" - czytelnik sam może wyciągnąć wnioski dotyczące tego, jak trudna i mozolna jest ich służba.
Rozdziały poświęcone konkretnym śledztwom uzupełniają taki...